![]() |
||||
Home
I Historia I
Obiekty I
Fotografie I
Dojazd I
Zwiedzanie I
Literatura I
Archiwa
Trasa turystyczna I Stan obecny I Kontakt I Podziękowania |
||||
Na głębokości
2,5 m i oni skapitulowali. Po pokonaniu dwóch warstw zbrojenia, kiedy
zabrakło wystarczająco długich wierteł, użyto materiałów wybuchowych.
Detonacje wstrząsające bunkrem powodowały pękanie segmentów schronu na
szczelinach dylatacyjnych. Prace przerwano, aby uniknąć dewastacji obiektu.
Przeniesiono się na zewnątrz i rozpoczęto wykonywanie podkopów pod schron
po obu jego stronach. Początkowo ziemię wybierała koparka, później pracowano
ręcznie. Do głębokości 1,6 m fundament okalał ceglany mur, niżej leżała
ława fundamentowa grubości 40 centymetrów. Eksploratorzy byli trochę rozczarowani
- dwumetrowy fundament pod takim potężnym obiektem to niewiele, zwłaszcza
w zestawieniu z opowiadaniami świadków o 15-tometrowej głębokości wykopach
w czasie budowy. Zaczęli więc podkopywać się pod dnem schronu, ale mimo
wydrążenia kilkumetrowego, rozgałęziającego się na końcu w dwie strony
chodnika, nie natrafili na ślady podziemnych kondygnacji. Analogiczne
działania prowadzone po przeciwnej stronie dały podobne efekty. W 1990
roku członkowie klubu podjęli próbę wypompowania wody z kanałów instalacyjnych
i dwupoziomowego kolektora ściekowego. W tym celu trzeba było najpierw
udrożnić 800 metrów dawnej podziemnej instalacji odpływowej odprowadzającej
wodę przez las do kanału melioracyjnego. Z pomocą dwóch motopomp Straży
Pożarnej przez kilka godzin wypompowywano wodę. Po wypompowaniu 900-1200
m3 wody, jej poziom opadł niewiele ponad metr, umożliwiając płetwonurkowi
penetrację kolektora, jednak po wyłączeniu pomp woda napływająca drenami
od strony schronów podniosła się następnego dnia do po-ziomu wyjściowego.
Inną próbę nurkowania podjęto w kanale instalacyjnym w Konewce. Klubowy
płetwonurek przebył 55 metrów kanału, przedostając się od schronu technicznego
w pobliże schronu kolejowego. Początkowy odcinek pokonał asekurowany z
pontonu płynącego tuż pod stropem kanału. Kiedy strop zagłębił się w wodzie
płetwonurek przeszedł jeszcze pod wodą 25 m, rozwijając za sobą z pontonu
linkę asekuracyjną i przewody reflektora. Mimo że nie trafił na żadne
przeszkody zagradzające drogę, zerowa widoczność w zamulonej wodzie i
nierówne, grząskie dno skłoniły go do powrotu. Jedynym wnioskiem z tej
wyprawy było to, że kanał nie jest prosty tylko dwukrotnie zakręca i,
że wszystkie instalacje, jakie w nim były zostały wcześniej zdemontowane
(pozostały tylko obejmy na rury i uchwyty do mocowania przewodów elektrycznych). Juliusz
Szymański |
||||
Copyright
© 2005 bunkrowiec.com
Kopiowanie materiałów bez zgody ich autorów zabronione Strona anlagemitte.bunkrowiec.com należy do portalu miłośników fortyfikacji bunkrowiec.com |