Ocena użytkowników: / 0
SłabyŚwietny 
 Kugelstand lub Kugelbunker, taką niemiecką nazwę nosił schron kulisty z czasów II wojny światowej, który wzbogacił kolekcję militariów zgromadzonych w Malechowie przez znanego darłowskiego kolekcjonera Mariana Laskowskiego. Jest to jedyny znany taki obiekt militarny w Polsce. „Najbliższe”, posiadają po jednym, muzea w Austrii i Czechach.

 

- To jednoosobowe stanowisko obserwacyjno-strzeleckie stoczyło się przed laty z wydmowej skarpy przy ujściu rzeki Martwej w Bobolinie i zapadało się w piasek – mówi Marian Laskowski. – Po dwóch latach zabiegów o wydobycie obiektu, uzyskałem stosowne pozwolenia od konserwatora zabytków i dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku i w tym miesiącu wykopaliśmy znalezisko, które przewiozłem do tworzonego w Malechowie mojego Muzeum Techniki Militarnej.

- Konstruktorem tego jednoosobowego schronu był dyplomowany architekt Sylwester Laibe – wyjaśnia darłowski historyk Leszek Walkiewicz. - We wrześniu 1944 roku, minister uzbrojenia hitlerowskiej III Rzeszy Albert Speer, wydał postanowienie o wybudowaniu 50 tysięcy tego rodzaju schronów, z których niewidoczny obserwator w razie potrzeby mógł również strzelać z karabinu maszynowego. Około dwa tysiące sztuk zdążyła wyprodukować firma Dyckerhoff & Widmann, ta sama, która budowała żelbetowe statki w Darłowie.

Schron, czyli kula z pierścieniowym kołnierzem, podobny jest do kulistego klosza lampy i ma wysokość 258 cm. Jego średnica wewnętrzna to 230 cm, a ścianka ma grubość 4 cm. Otwór, przez który dostawano się do wnętrza schronu ma średnicę 80 cm. We wnętrzu kuli, tuż poniżej jej średnicy, znajdował się pomost z przykrytym otworem prowadzącym do najniższej części kuli, pełniącej zapewne rolę miejsca odpoczynku lub magazynku.

- Bezpośrednio z przyczepy samochodowej, po równi pochyłej staczano betonową kulę do uprzednio wykonanego wykopu – wyjaśniają sekrety montażu schronu kolekcjoner i historyk. – Następnie, po właściwym ustawieniu, obsypywano ją ze wszystkich stron ziemią lub piaskiem - za wyjątkiem cylindrycznego wejścia. Schowany całkowicie w nim obserwator, za pomocą lornety nożycowej lub peryskopu, obserwował cały horyzont i drogą radiową lub telefonicznie przekazywał meldunki z obserwacji.

Wydobyty w Bobolinie schron jest uszkodzony. Jest to efekt próby odpornościowej, której to jednoosobowe stanowisko obserwacyjno-strzeleckie poddano w czasie wojny na darłowskim poligonie. Polegała ona na zrzuceniu, w odległości 7 metrów od schronu, 1000-funtowej bomby, która uszkodziła 4-centymetrową ściankę żelbetową. (mił)

http://www.kurier.szczecin.pl