Więcej artykułów…
Ocena użytkowników: / 4
SłabyŚwietny 

Wieczorem upragnione ognisko. Zdawało się , ze mieliśmy dużo drewna, ale jednak dość szybko się kończy. Zbieranie chrustu na mierzei uzyskuje dość ?specyficzny? charakter- chłopaki przynoszą wyschnięte krowie placki (o dziwo nie pachnące ryba ) , które rewelacyjnie podtrzymują ogień. Dym z ogniska przybiera nieznany mi wcześniej zapach- ani to kupa ani to dym, jakąś zupełnie nowa jakość!!!





Ocena użytkowników: / 3
SłabyŚwietny 

Kolejnym przystankiem jest miejscowość Czkałowe- znajdujemy tu urocza knajpkę, o nazwie cos jak ?przydrożna? czy ?drogowa?. W środku klimaty baru mlecznego, mozaika na ścianie z wyobrażonymi na niej kozakami, stare toaletki z lustrami oraz specyficzna umywalka. Reszcie ekipy jakoś knajpka nie przypada do gustu, więc idą szukać szczęścia dalej. Czkałowe jest jednak malutkie ,więc po chwili wracają.





Ocena użytkowników: / 1
SłabyŚwietny 

Kolejnego dnia przymierzamy się do odwiedzenia tej samej mierzei ,ale droga lądowa. Po drodze przejeżdżamy przez Mikołajew coby zrobić zakupy. Nie wiem ile nam zejdzie na kosie i czy tam Beda sklepy. Przyda sie trochę żarcia, wina a Jarek postanawia zakupić lokalna kartę do telefonu aby mieć Internet. Pani w budce poleca mu siec ?life:)? bo ponoć ma najtańsze polaczenia. Sprawa wydaje się pozornie bardzo prosta: kupuje się kartę, cos tam zdrapuje, wpisuje jakiś kod w telefon i jeszcze pani musi gdzieś zadzwonić i odblokować i już można szaleć po necie o każdej godzinie dnia i nocy.
Ale to nie jest koniec tej historii... Ta historia trwa dalej... Bo Internetu jak nie było tak nie ma... Babka z budki uzbraja się w najmądrzejsza ze swoich min pt: ?jestem profesjonalna i na wszystkim się znam? i zaczyna zapamiętale Dziuba w klawiaturze jarkowego aparatu i wykonywać tajemnicze telefony. Nadal bez efektu. Okazuje się , ze trzeba w telefon wpisywać jakieś kombinacje literowo-cyfrowe pod nazwy użytkownika, jakieś hasła, kody dostępu , które przychodzą skądś semesami. Początkowo staramy się pomoc Jarkowi w miarę naszych możliwości: ja próbując wydobyć z pani co gdzie wpisać, a Marcin i toperz rozważając rożne funkcje budowy systemów komórkowych. Mija godzina, półtorej...



Ocena użytkowników: / 1
SłabyŚwietny 

KINBURN , ARABATKA I KRYM - wrzesień 2010.

Cześć I

We wrześniu postanowiliśmy dla odmiany pojechać na Ukrainę Początkowo były w planie Karpaty: Połoniny Hryniawskie, Burkut i Czemirne, opuszczone miasta i bazy pod Iwanofrankiwskiem i forty kolo Dubna... Jednak, jako ze z dwóch tygodni wolnego zrobiły się ponad trzy i w ogóle jakoś zapragnęliśmy zaznać jeszcze tego roku lata, słońca i ciepła (a pogoda w Karpatach nie nastrajała optymistycznie) , wybór padł na cos bardziej na południu - na Chersonska Oblast i Krym.

 


Ocena użytkowników: / 1
SłabyŚwietny 

 Tym razem prezentujemy Wam mała galeryjke i opis ciekawej wyprawy bunkrowcyh przyjaciół min Chrisa z miejsca.com i opuszczone.com we wsparciu przez ekipę z Extreme Team.

Zapraszamy.