Więcej artykułów…
Ocena użytkowników: / 17
SłabyŚwietny 

 

8 marzec. Piątek niby dzień jak co dzień, a jednak nie bo dziś wypada Dzień Kobiet. Z tej okazji jak normalny biały człowiek przydało by się pójść gdzieś do baru na małe co nieco, ale zaraz zaraz od kiedy my jesteśmy normalni:?!? To chyba nie ta bajka...

 

 

Ocena użytkowników: / 81
SłabyŚwietny 

Plan podziemi.

Opowieść Gołębia z Poznania.

Na początku był tylko pomysł zrobienia pierwszego dokładnego planu podziemi. Od dłuższego czasu irytowało nas, że mimo iż powszechnie uważa się że system podziemny jest już znany (co nie było i nie jest prawdą nawet do dnia dzisiejszego), nie ma żadnego dobrego planu. A właściwie co plan to wszystko inaczej. Tu zakręt pod takim kątem, tu pod innym, tu na planie linia prosta a w rzeczywistości delikatny łuk... Próbujesz kolejne plany nakładać na mapy topograficzne a tu ciągle wszystko się rozłazi. Niby ?znawców? od cholery, a dobrego planu jak nie było tak nie ma. W końcu irytacja sięgnęła zenitu i przyszedł czas na podjęcie męskiej decyzji - robimy własny plan podziemi MRU!!!.

Ocena użytkowników: / 2
SłabyŚwietny 

Suniemy sobie z plecakami przez Pczelinoje w stronę meteostacji. Już prawie wychodzimy z wioski , jak słyszymy ,ze jakaś babka krzyczy ?Riebiata!!!? i biegnie za nami. Jak się okazuje wraz z mężem prowadza tu schronisko i koniecznie chce nam je pokazać. Polowanie na turystę okazało się skuteczne - miejsce nam się na tyle podoba, że decydujemy się zostać.

 

W kierunku północno-zachodnim wyruszamy w piątek popołudniu. Pociag jadący do Szczecina niestety należy do takich, w których obowiązuje rezerwacja miejsc.. Więc nie dość że jest droższy to jeszcze ktoś decyduje za mnie gdzie mam siedzieć. Jak kolo mnie siadzie ktos kto smierdzi, oblał sie waniliowymi perfumami lub kaszle to nawet nie moge sie przesiasc.. No i ciezko jechac razem ze znajomymi ktorzy kupuja bilety na innych stacjach.

Ocena użytkowników: / 2
SłabyŚwietny 

Piwo pite w samotności nie niesie ze sobą takiego smaku jak pite w towarzystwie. Nie ten aromat, nie ten kolor, nie ta atmosfera. Może właśnie dlatego zdecydowaliśmy się z Chomikówką na przyjazd na Podlasie już w czwartek i rozbicie namiotu tuż przy poniemieckim schronie nocną, wietrzną porą. I czekać. Czekać na przybycie Bunkrowców, albowiem właśnie tam wyznaczyliśmy sobie kolejny punkt na nasze już cykliczne spotkanie wrześniowe. Czekała na nas linia radzieckich umocnień, czekały na nas schrony polskie i niemieckie, a przede wszystkim my czekaliśmy, żeby znów rozpalić ognisko i spędzić ze sobą trochę czasu. No i doczekaliśmy się.